Często słyszę – na pocieszenie – że może ten czas epidemii, odosobnienia, zamknięcia, pracy zdalnej jest to jednak czas podarowany nam, aby docenić nasze relacje z domownikami, poznać lepiej pasje i zainteresowania naszych dzieci, mieć dla nich więcej czasu, zrobić porządek w szafie, dokończyć zaczętą książkę. Może jest dany wierzącym, aby więcej czasu poświęcić na modlitwę i na przyjaźń z Bogiem. Może po to, aby nadrobić zaległości w lekturach, nauce języków, gotowania czy pieczenia. Wydaje się to być bliskie prezentowi od świata, Boga/boga? A może to, co teraz przeżywamy, jest raczej bliższe więzieniu..?
A ja tak po prostu, zwyczajnie zamarzyłam teraz i chciałabym, żebyśmy zawsze – tak jak teraz – mieli w sobie tęsknotę za pięknem, które czasem jest bliżej niż nam się wydaje. Idąc, znajdywali czas żeby się zatrzymać i zobaczyć, że słowa “świat jest piękny” to nie tylko slogan.
Mimo, że nie mam tu zasięgu, wszędzie jest daleko, to i tak kocham wieś!