Taki inny niż wszystko dotychczas
To zatrzymanie, które nie ma końca
Bieg też nie miał , a jednak ustał
Już nie sapię ze zmęczenia
Pot nie spływa po czole
Nogi nie drętwieją z bólu po przebytych kilometrach
Zamykam się sam ze sobą
Tak jak uwielbiam
Nie czuje presji, sam ją tworzyłem
Teraz łatwiej przestać
To piękne, a czasem ciężkie
Doceniam to
Dzięki temu docenię jutro
Pracuje dzisiaj na jutrzejsze wspomnienia
Pozwolą za sobą tęsknić
Tak bardzo na to czekałem
Nie wiedziałem o tym, nie pragnąłem
Pojawiło się znienacka
Wydawało się olbrzymim potworem
Przetarłem oczy i zobaczyłem niewinną istotę
Potrzebuje miłości i współczucia
Jak każdy potwór
Nie każdego da się tak zobaczyć
Oczy łzawią od biegu
Ze zmęczenia nie widać wyraźnie
Teraz jednak lepiej
Potwór nie jest straszny
W końcu go widzę
Dzięki chwilo, że jesteś